Zrobienie takiego piernika składa się z kilku (prostych) etapów:
I etap - wyrabiamy ciasto (zajmie nam to kilka, no może kilkanaście minut)
II etap - wstawiamy ciasto do chłodnego miejsca (piwnica, spiżarka, w ostateczności lodówka) i na 4-5 tygodni zupełnie o nim zapominamy
III etap - wyciągamy ciasto z lodówki i pieczemy piernik lub pierniczki lub jedno i drugie
IV etap - upieczony piernik odkładamy do leżakowania na kilka dni
V etap - przekładamy ciasto powidłami lub ulubioną masą, smarujemy czekoladą i czekamy do 24 grudnia :-)
Na etapie IV - V bacznie obserwujemy ciasto, gdyby okazało się, że trafił nam się kapryśny egzemplarz, twardy jak kamień po upieczeniu, który za nic nie chce sam zmięknąć to musimy zapewnić mu towarzystwo w postaci kromek świeżego chleba i kawałków jabłek, wtedy odpowiednio zmięknie.
Dzisiaj opiszę wam przygotowanie etapu I, aktualizacja i opis kolejnych etapów pojawi się za ok 4 tygodnie :-) Przepis wraz z mega dokładną instrukcją znalazłam TUTAJ na stronie kuchniaaleex
Składniki na keksówkę o długości 24 cm i pierniczki:
- 0,25 l miodu
- 0,5 kg mąki tortowej
- 1 szklanka cukru
- 1/2 kostki margaryny
- 2 małe jajka
- 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/4 szklanki mleka
- szczypta soli
- 1 opakowanie przyprawy do piernika
Sposób przygotowania I etap:
- Miód, cukier i margarynę ogrzewamy w garnku z grubym dnem do rozpuszczenia się składników (nie gotujemy!), studzimy masę
- Mąkę mieszamy z przyprawami, solą, jajkami i sodą rozpuszczoną w mleku, po czym miksujemy z przestudzoną masą
- Kiedy wszystkie składniki dokładnie się połączą przelewamy ciasto do naczynia szklanego, emaliowanego lub kamionkowego przykrywamy ściereczką, pakujemy w folię i wstawiamy w chłodne miejsce (w moim przypadku do lodówki) na 4-5 tygodni
Zdjęcia pokazują ciasto po wymieszaniu wszystkich składników oraz sposób przechowywania ciasta w lodówce :-)
Kilka tygodni później.....
Terem terem, za dwa tygodnie Wigilia (kto by pomyślał, że to JUŻ?!?) i czas najwyższy zająć się naszym piernikiem. Na początku z pewną nieśmiałością zaglądałam do lodówki, zastanawiając się co to tam się dzieje pod tym workiem, ale z biegiem czasu całkiem zapomniałam o moim cieście i dobrze. Po kilku tygodniach ciasto wygląda wspaniale, ma trochę plastelinową konsystencję i pachnie obłędnie (szczególnie podczas pieczenia)...
Sposób przygotowania II etap:
- Ciasto wyciągamy z lodówki, rozpakowujemy z wora i ściereczki, dzielimy na 3 części (u mnie jedna wyszła mniejsza bo powstaną z niej pierniczki ale możecie podzielić inaczej albo nie dzielić wcale ciasta jeśli macie większą formę i nie chcecie robić pierniczków)
- Dwie keksówki o dł. 24 cm wykładamy papierem do pieczenia, piekarnik nagrzewamy do temp. 170 st. C
- Nasze foremki wylepiamy ciastem do pieczenia, u mnie wyszło ok 1/4 wysokości keksówki, niby mało ale nie martwcie się, ciasto bardzo mocno urośnie
- Ciasto pieczemy w piekarniku najlepiej z termoobiegiem (na funkcji dół + termoobieg) w temp. 170 st. C przez 45-60 minut do "suchego patyczka"
- Upieczone ciasto studzimy, zawijamy w ściereczkę, odkładamy w chłodne miejsce i zapominamy o nim na kilka dni (to lubię przy pieczeniu piernika) :-)
- Część ciasta odłożoną na pierniczki rozwałkowywujemy na grubość ok 2-3 mm i wycinamy z niego pożądane kształty za pomocą foremek
- Pierniczki pieczemy podobnie jak piernik w 170 st. C tylko znacznie krócej, około 15 minut, studzimy, zamykamy w metalowym pojemniku i zapominamy na kilka dni.
Kilka dni później...
Mój piernik i pierniczki dojrzewają sobie spokojnie w chłodnym miejscu i nikt im nie przeszkadza, teraz jednak jest dobry moment żeby do nich zajrzeć i ocenić sytuację, a także przygotować masę do przełożenia:
Sposób przygotowania III etap:
- Przypominamy sobie o naszym wypieku (nie wiem jak wam ale mi etap zapominania wychodzi zdecydowanie najlepiej)
- Odwijamy ze ściereczki, kroimy ciasto na dwa lub trzy blaty i sprawdzamy (organoleptycznie) stopień twardości naszego egzemplarza i tu mamy trzy opcje do wyboru:
- Jest idealnie mięciutki czyli dojrzał, fajnie :-), w tym przypadku przekładamy powidłami i masą, zawijamy w folię aluminiową i odkładamy do 23 grudnia, ale od czasu do czasu do niego zaglądamy (gdyby zaczął twardnieć patrz pkt. 2 i 3)
- Jest taki sobie nie jest twardy ale super miękki też nie, czyli wciąż dojrzewa, w takim przypadku przekładamy powidłami i masą, zawijamy w folię i obserwujemy, jeśli nie będzie miękł to przechodzimy do pkt. 3
- Jest twardy jak kamień, czyli też fajnie ale prawdopodobnie będziemy musieli mu pomóc dojrzeć, jak? Prościutko, najpierw przekładamy powidłami i masą, zawijamy w folię i zostawiamy na dwa dni. Jeśli w tym czasie sytuacja się nie zmieniła rozwijamy folię aluminiową i obok piernika umieszczamy kromki świeżego chleba i kawałki jabłka, które oddadzą wilgoć ciastu i zacznie ono dojrzewać (oczywiście codziennie wymieniamy na świeże).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz